FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Legendy Zapomnianego Zamku
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Z.O.M.O. Strona Główna » Kronika ZOMO » Legendy Zapomnianego Zamku
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Magister
Admin


Dołączył: 01 Paź 2005
Posty: 996
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

Skąd: Bialystok
Płeć: Mężczyzna

 Post Wysłany: Sob 22:16, 03 Lis 2007    Temat postu: Legendy Zapomnianego Zamku

Legendy ludu zyjacego gdzies w okolocy Goddard glosza ze czas pokoju, beztroski i sielanki dobiegl konca. Swiat nawiedzily ogniste demony wladcy zywiolow, zwierzat i swiata umarlych. Wszelkie sklocone wczesniej rasy zjednoczyly sie do walki. Powstala wielkia armia walczaca z plugastwem jakie nawiedzilo ziemie. Opowiadaja otym prastare runy zapisane na scianach Goddard Castle. Nie wszystko mozna juz z nich odczytac. Jednak to co sie zachowalo budzi strach do dzis.

Czesc 1
Ogien.

Wracajac do domu myslal tylko o ognisku, cieplym pocalunku od zony i o swoich pociechach. Od roku juz nie widzial swojej rodzinnej wioski. Wyprawa w jaka wyruszyli stala sie coraz dluzsza i coraz bardziej niebezpieczna. Ale w dzisiejszych czasach ktos to musial zrobic ktos musial poswiecic sie aby inni mogli zyc bezpiecznie. Ataki ludzi, orkow i wszelkiej masci elfow stawaly sie coraz grozniejsze nie bylo ostatnio miesiaca zeby ktos nie stracil kogos z bliskich. Musial wkoncu temu zapobiec. Dlatego on i paru innych wzielo sie za szkolenie w sztuce wojennej i wyruszylo w daleka wyprawe aby powstrzymac wszelkie zlo znalesc jego epicentrum jego serce i raz nazawsze pozbyc sie tej smiertelnej plagi. Niestety plan sie nie udal wielu z nich zginelo wielu zostalo dotkliwie okaleczonych wyprawa skaczyla sie fiaskiem. Ale to nie jest koniec.
To nie moze sie ta skonczyc , oni nie dadza nam spokoju oni sie nie poddadza. Widzial to juz wiele razy. W centrum walki jak juz mysleli ze sa gora. Jak juz mysleli ze walka zostala wygrana zawsze ale to zawsze! pojawial sie jakis czarnoksieznik, szaman czy inny demoniczny mag wskrzeszal naszych wrogow leczyl ich wzywal demony, zwierzeta do walki przeciwko nam! to nie mialo sensu to nie mialo logiki! jak mozna wygrac z takim wrogiem?!
Dlatego nie mozemy sie poddac. Nie mozemy na takie cos pozwolic
Co prawda wyprawa w jaka wyruszyl nie powiodla sie ale nic jeszcze nie bylo skonczone. Teraz juz wie teraz juz znalazl stolice tego plugastwa. Tak, zawiedlismy. Ale teraz wiemy gdzie udezyc juz wiemy gdzie tkwi klucz do naszego zwyciestwa teraz zbierzemy silna armie i uderzymy w sam srodek tego zla. Powstanie armia jakiej jeszcze nie nikt nie widzial na oczy. Wielka, silna i niepokonana. teraz atak sie powiedzie, teraz nam sie uda, teraz udezymy w Goddard!
Mimo iz wracala tylko czesc z tych co wyruszyli na jego ustach widnial maly usmieszek. Mysli formowaly nowy plan. A rece az sie rwaly do pracy. W calej grupie morale byly bardzo wysokie. On wiedzial i oni wszyscy wiedzieli ze tym razem nic ich nie powstrzyma.
Szli gestym lasem. Podrozowanie po drogach nie bylo bezpieczne. Wszedzie roztawione byly patrole wroga. Las byl tak gesty ze nic procz czubka swojego nosa nie mozna bylo w nim zobaczyc. Ale on niemial problemu w orientacji w terenie. Przechodzil juz tedy wiele razy. Jako mlodzieniec czesto ojciec zabieral go na polowanie w te okolice. Wiedzial ze juz jest blisko. Jeszcze kilka metrow a sceneria krajobrazu zmieni sie diametralnie. Wyjda jakby wprost wykluci ze sciany lasu a przed ich oczami stanie prosta zyzna okolica z ich rodzinnymi domostwami. Podniecenie wsrod towarzyszy wzrastalo, kroki stawaly sie coraz szybsze. Wszyscy ogladali sie na siebie, smiali i kiwali glowami zachecajaco. On szedl z przodu coraz bardziej rozpromieniony, podniosl swoj kij nad glowe i powiedzial.
- No chlopcy! Jestesmy w domu!
Ale coz to... To nie tak... To nie moze byc prawda. To nie moze byc dom! Werwa i ochota do zycia mijaly rownie szybko jak obrazki przed oczami.
Widok jaki ujrzal wraz z kompanami przerazil ich z miejsca. Okolica byla doszczetnie spustoszona. Domy spalone , jeszcze w niektorych miejscach tlil sie maly ogien, dym unosil sie nad cala okolica ale padajacy deszcz i szalejacy wiatr juz konczyl to co zacza ogien. Powoli szli przez wioske nie wierzac swoim oczom. Watacha psow, hien i innych szatanczych padlinozercow szalala po calej okolicy. Podbiegl i rozgonil jedna grupe ktora rozszarpywala martwe cialo jakiegos mezczyzny. Wiatr wial grzmialy blyskawice jakies przerazone placzace dziecko stalo pol nagie mniejwiecej w samym srodku tego pogozeliska. Trzymalo za reke martwe cialo kobiety i krzyczalo - mamo do domu ! do domu!.- Zaraz zanim lezalo cialo martwego bizona, rozszarpane i powykrecane w jakis nienaturalny sposob. Byla to jak zauwazyl jedna ze sztuk z jego farmy. Jeszcze dalej natknal sie na stara kobiete, jej oczy byly calkiem czarne od krwi, kiwala sie to w przod to w tyl i powtarzala w jakis szalenczy sposob slowa ktorych nie mogl zrozumiec - HanaXumatsus, HanaXumatsus,HanaXumatsus... -tak bez konca. Popatrzyl na nia ze smutkiem i juz mial zrobic krok dalej kiedy to nagle staruszka spojrzala na niego jej twarz jakby zblizyla sie wprost do jego oczu i po krotkiej milczacej chwili krzyknela- HanaXumatsus! Strzez sie czarnej damy! HanaXumatsus! Strzez sie czarnej damy!- odepchnal ja. Poszedl dalej. Spustoszenia, placz, deszcz, i watahy dzikich zwierzat ten krajobraz jakby nie mial konca. Podszedl do czegos co bylo zanuzone w blocie. Byla to tablica na wpol teraz polamana na wpol spalona. Lza splynela po jego licu kiedy przypomnial sobie jak wraz z rodzina malowal napis na tej tabliczce. Miala to byc informacia dla nowo przybylych kupcow, zablakanych i podroznikow ze znalezli sie nie gdzie indzie tylko we wspanialej miejscowosci "VARKA SILENOS" Ale teraz nie mialo to juz zadnego znaczenia. Varka zostala wymazana z wszelkich map. Nic nie ocalalo.
Nagle cos zamrugalo w jego umysle, wzrok stal sie bardziej ostry sila na nowo przybyla- Moj dom!- pomyslal i pobiegl w miejsce gdzie kiedys spedzal ze swoja rodzina dlugie cieple wieczory.
Jak wszedzie indziej i tu znalazl same zgliszcza. Biegal tam i spowrotem wolal -Zono! Zono moja na bogow...!- ale nikt mu nie odpowiadal. I juz mial calkiem oszalec juz mial calkiem stracic cala nadzieje kiedy spod gruzow zobaczyl wystajaca reka. Szybko odrzucil zgliszcza na boki. Odsunal bale i deski z przygniecionego ciala nie zwazajac a nawet nie majac pojecia ze sam sie rani. Wkoncu kiedy juz cale odkryl podniusl z ziemi odwrocil i ujrzal przed soba swoja zone. Ulga jaka zaznal nie rowna sie z niczym innym czego zaznac mu bylo dane do tej pory- Zyje!- krzykna.
Siedzac na kolanach zacza ja tulic calowac dziekowac bogom za ta chojnosc. Jednak twarz mu znowu zmarniala a umysl wypelnil sie setka pytan jakie mu przychodzily jeszcze przed chwila- powiedz mi... Na bogow powiedz mi! kto to zrobil! zlituj sie nademna wyjaw to...- Tulil ja kolysal sie i krzyczal -Jakem Varka's Prophet obiecuje ze pomszcze! prosze powiedz mi! prosze...!- Wiejacy wiatr odslonil jej poranione lico. Otworzyla oczy ktore byly rownie zakrwawione i rownie dzikie jak oczy szalonej staruszki. Zrobilo sie bialo od piekielnego blysku i grzmotu. Wysyczala.
-TreHaxassss....


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Magister
Admin


Dołączył: 01 Paź 2005
Posty: 996
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

Skąd: Bialystok
Płeć: Mężczyzna

 Post Wysłany: Nie 19:15, 18 Lis 2007    Temat postu:

Czesc 2
Naszyjnik Lowcow.

Zaszelescilo. Za krzakiem ktory wygladal jak wielka paproc dalo sie zauwazyc maly ruch. Spojrzal na swojego ojca. Ten pokazujac mu wyprostowana dlon dal znak zeby zachowal cisze i ostroznosc. Lekko pochyleni z wloczniami w rekach czekali czujnie na dalszy bieg wydarzen. W powietrzu unosil sie zapach strachu, podniecenia i dzikiej zwierzyny. Am Hal byl bardzo podescytowany kiedy ojciec zabieral go na polowania. Mimo swojego mlodego wieku chcial choc raz sam upolowac jakas zwierzyne, ale ojciec mu na to jeszcze nie pozwalal. Tag Har jego najblizszy kompan zawsze smial sie z tego powodu, mimo ze byli rowiesnikami jego ojciec pozwalal mu juz na samodzielne wyprawy. Jednak on nigdy jeszcze nie doswiadczyl dumy wielkich wojownikow wracajacych do domu ze swoja zdobycza. I nie chodzilo o samo polowanie bardziej chcial zdobyc Alg Thur- naszyjnik lowcow. Dzieki ktoremu wszyscy jego posiadacze cieszyli sie wielkim powazaniem. Wiedział, ze jest wstanie sam polowac, prosil oto wiele razy ojca, ale nigdy nie uzyskal zgody. Wtem wyskoczyla Kookaburra. Dlon ojca jednak nadal wisiala w powietrzu. Zerkal teraz to na paproc to dlon niemogac juz sie doczekac. Ojciec patrzyl wprost przed siebie niemal hipnotyzujac cala okolice. Ruch. Za krzaku wyszedl Grazing Buffalo. Dlon opadla. Ruszyli, wystrzeleni jak z procy przygotowani do uderzenia zblizali sie do niego w zaskakujaco szybkim tempie. Przerazone zwierze wpadlo w szalenczy ped i gnalo przed siebie taranujac wszystko po drodze. Am Hal wzial zamach na jaki bylo go najlepiej stac, wystrzelil wlucznia i juz w glowie ukazala mu sie martwa zdobycz kiedy to zwierze nagle skrecilo. Nie trafil. Dalsza jego pogon byla zbyteczna. Nie bylo czasu na nastepny rzut. Poki dobyl z powrotem swojej wloczni Buffalo oddalilo sie juz daleko. Zniesmaczony szedl przez gestwine lasu klnac na siebie w miejsce gdzie stal juz ojciec dobijajacy zdobycz.- Nastepnym razem synu. Zobaczysz.
Wieczorem przy ognisku Am Hal siedzial i ogladal jak jego rowiesnicy pokazywali swoje zdobycze, oprawione skory, wielkie zeby ktore w przyszlosci beda nosic na swoich Alg Thur. Zazdroscil im bardzo.
Do ogniska podszedl stary ork. Byl to najwiekszy szaman w Ketra Orc. Wszyscy z niecierpliwoscia czekali na niego bo zawsze zabawial niesamowitymi opowiesciami. Starzec usiadl, napil sie jakiegos wczesniej przez siebie przygotowanego napoju. Poczym znieruchomial chwile patrzac w gore i przemowil:
- Gwiazdy dzisiejszej nocy zwiastuja smierc. Spojrzcie tam, ta lsni tak bardzo jakby mogla nas obserwowac. To potezna gwiazda. Nazwano ja po nocnym demonie Meliana ktory zabieral swoje ofiary w takie noce jak ta. Dzis lepiej nie oddalac sie poza oboz. Wielu juz stracilo zycie. Niektorzy tylko cudem ocaleni opowiadali o Elfie i jego koniu. Demon ten pojawia sie z samego kranca swiata. Mowie wam. Dzis Meliana zbiera zniwo krwawej ofiary.
Lezac juz w swoim namiocie Am wyobrazal sobie jak dumnie idzie przez oboz a na jego piersi lsni Alg Thur. W dloniach trzymal swoja wlocznie marzac o chwale wojownika. Nagle uslyszal cichy stukot. Ktory co chwila stawal sie coraz glosnieszy. Spojrzal na ojca, ten spal. Po cichu wyszedl z namiotu mocno sciskajac bron w rece. Tak jak przypuszczal. Glos ten slyszal wiele razy podczas polowan. Do obozu zbyt blisko i zbyt nieroztropnie zblizyl sie Grazing Buffalo. Ha! Pomyslal. Nadeszla moja chwila. Bogowie mi dzis sprzyjaja. Udowodnie wszystkim, ze jestem wielkim lowca. Powoli i ostroznie zacza sie zblizac do Buffalo. Ten jednak nie widziec czemu zaczal sie nagle szybko oddalac od obozu. Am pobiegl za nim, bardzo chcial dzisiejszej nocy zaimponowac ojcu. Zwierze bieglo jeszcze chwilke poczym zaczelo mozolna wspinaczke na pobliskie wzgorze. Walka w tym momecie byla zbyt niebiezpieczna wiec przykucnal chwile czekajac az zwierze dojdzie do celu po czym sam zaczal ostroznie wspinac sie ku gorze. Dziwil sie jak zwierze moglo pokonac taka wspinaczke. Ziemia osuwala sie mu pod nogami i musial co raz pokonywac jakis dystans na czworaka. Dotarl. Powoli, z przerazeniem podnosil glowe i na tle swiecacego ksiezyca ujrzal posture konia i jego jezdzca. Postac ta podniosla wolno do gory reke, w ktorej znajdowal sie lsniacy miecz. Am kleczal przerażony, tak ze przez glowe nawet nie przeszla mu mysl o ucieczce. Kon zarzal. Miecz opadl.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Z.O.M.O. Strona Główna » Kronika ZOMO » Legendy Zapomnianego Zamku
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group